środa, 24 września 2014

Rozdział 3

-Czym się na co dzień zajmujesz? - zapytała mnie osoba, która stała za obiektywem kamery.
-Dużo czytam, przeważnie w swojej małej bibliotece, niedostępnej dla ludzkiego oka. Piszę też opowiadania, oglądam horrory z przyjacielem. Myślę, że robię wszystko to, co normalne dziewczyny w moim wieku - powiedziałam ja z telewizora.
Wszystkie pytania zostały już sfilmowane. Okazało się, że tylko pierwsze, które dotyczy mojego imienia oraz pochodzenia, nie jest nagrywane. Stresowałam się okropnie. Tysiąc razy powtarzaliśmy nagrywanie. Robiłam wszystko, co w mojej mocy, żeby wypaść jak najgorzej. Przynajmniej na początku. Po wielu rugach jakie dostałam od reżysera, zaczęłam się trochę starać. Ale i tak trzeba było ciągle wszystko powtarzać, bo kamera bardzo mnie stresowała.
Byłam w banku, dowiedzieć się, czy mam szansę na jakąś pożyczkę, albo coś w tym stylu, ale jestem studentką na pierwszym roku. Nikt nie chciał dać mi tak dużej kwoty na kredyt.
Obejrzałam to nagranie już dziesięć tysięcy razy i za każdym razem, kiedy je widziałam, było mi coraz gorzej. Nie było co prawda przede mną żadnej publiczności i jeszcze nie miałam powodu, żeby się tak
spinać, a przynajmniej tak pomyślałby każdy normalny człowiek, ale tak nie jest. Tutaj nie chodzi o samo patrzenie na kupę ludzi, którzy oczekują, aż coś powiesz. Chodzi o odkrywanie się przed światem, pokazywanie swoich umiejętności, ale również wad. Najgorszy jest strach, że kogoś się zawiedzie. A ja już nie chcę nigdy więcej nikogo zawieść.
Kilka dni później miało się odbyć show. Tak bardzo potrzebowałam jakiejś przyjaciółki, która uściskałaby mnie za rękę i powiedziała, że będzie dobrze. Lub po prostu takiej, która pożyczyła by mi 50 tysiaków, żebym nie musiała brać w tym wszystkim udziału.
Byłam jeszcze w domu i szykowałam się. Nie chciałam wyglądać zbyt dobrze, żeby wszyscy od raz się do mnie zrazili. Zresztą od samego początku nie miałam szansy wyglądać stylowo. W mojej garderobie znajdują się tylko spodnie, za duże koszulki i parę sukienek, do których zawsze zakładam legginsy i botki. W tym zestawie można mnie zobaczyć tylko w wyjątkowe sytuacje.
Wyjęłam czarne jeansy z dziurami oraz za dużą szarą bluzę z kapturem bez suwaka. Ubrałam się w ten zestaw, a potem zeszłam na dół. Wypiłam kilka łyków soku z kartonu, a potem zabrałam telefon z blatu kuchennego. Wsadziłam go do kieszeni. Pobiegłam do salonu, gdzie na komodzie leżały klucze od domu i 20 funtów. Pieniądze wcisnęłam do drugiej kieszeni, a klucze trzymałam w ręku. W korytarzu ubrałam swoje białe conversy za kostkę. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi na klucz. Miałam z tym mały problem, ponieważ ręce strasznie mi się trzęsły i nie mogłam trafić w dziurkę.
Zdecydowałam się na spacer do studia. Mój dom był oddalony od niego o 5 kilometrów, ale dla mnie taki dystans to nic. Byłam dobra w spacerowaniu. Zwłaszcza, że wcale mi się nie spieszyło.
Po niespełna godzinie byłam już pod studiem. Wszędzie było pełno fanek Harry'ego i Nialla. Wsadziłam ręce do kieszeni bluzy i zaczęłam się przeciskać pomiędzy nimi, aby jakoś dojść do wejścia. Mogłam oficjalnie wejść do środka tylnymi drzwiami, ale nie chciałam zwracać na siebie uwagi. W tym wypadku wyglądałam na jedną z fanek, która po prostu przeciska się do wejścia. Kiedy dotarłam do początku fanek, okazało się, że od wejścia odgradza je solidna metalowa bramka. Z trudem udało mi się ją przejść i prawie natychmiast podbiegło do mnie dwóch ochroniarzy. Szybko wyjęłam telefon i zdjęłam obudowę, żeby wyjąć z niej zwitek papieru, który był moją "wejściówką" do show. Ochroniarz popatrzył chwilę i skinął głową.
Myślałam, że przeciskając się pomiędzy fankami nie zwrócę na siebie uwagi, ale właśnie w ten sposób to zrobiłam. Kiedy fanki spostrzegły, że zmierzam w kierunku wejścia, zaczęły krzyczeć jeszcze głośniej. Wbiegłam szybko do budynku i oparłam się o ścianę obok, aby wziąć oddech.
Zapytałam jakąś sprzątaczkę o drogę do konkretnej sali, a ona uprzejmie mi ją wskazała i uśmiechnęła się ciepło. Byłam coraz bardziej znerwicowana. Wpatrywałam się w swoje nogi, kiedy szłam do przodu. Nagle na kogoś wpadłam. Podniosłam wzrok i zobaczyłam jego. Boskiego, wysokiego faceta z kręconymi włosami i zabójczymi zielonymi oczami. Na imię miał Harry. Harry Styles.
-Cześć - powiedział, uśmiechając się do mnie.
Automatycznie zrobiło mi się sucho w ustach. Moje policzki stały się czerwone, więc spuściłam wzrok, żeby nie patrzeć w jego oczy. Nie miałam odwagi.
Chciałam mu odpowiedzieć "cześć", ale wciąż nie było mnie na nie stać. Pospiesznie go wyminęłam i zaczęłam iść przed siebie. Obejrzałam się dopiero po kilku sekundach za siebie. Szedł w swoją stronę tak, jak gdyby nic się nie stało. Bo w sumie nic się nie stało.
Podeszłam do odpowiedniej sali i od razu weszłam, nie trudząc się pukaniem. Zobaczyłam mega wielkie kulisy, które odgrodzone były od sceny poprzez długą granatową kurtynę. Wszędzie widać było metalowe szkielety, które miały na różnych wysokościach poprzyczepiane różnokolorowe oświetlenie. Na dole, przy kurtynie stało parę urządzeń nagłośniających, którymi już zajmowali się jacyś ludzie.
-Jane Smith? - zapytała mnie jakaś kobieta, która znikąd zmaterializowała się przy moim boku. Po chwili dopiero rozpoznałam w niej osobę, która wyczytywała wyniki konkursu.
Skinęłam głową, nie mając odwagi wydusić z siebie żadnego słowa.
-Wszyscy już na ciebie czekamy. Choć, stylistka musi cię przygotować - powiedziała, ciągnąc mnie za nadgarstek.
Stylistka? Nie dam się przebrać! Ani pomalować. Chcę wyglądać tak, jak się ubrałam. Nie miałam jednak, żadnego wyjścia. W dynamicznym tempie jakaś kobieta zajęła się moim wizerunkiem. Nie nałożyła mi co prawda dużo makijażu. Powiedziała, że rzadko spotyka osoby, którym lepiej jest bez niego, ale ja należę do nich. Potem dała mi jakąś białą bluzkę, granatową spódnicę i wysokie botki. Poszłam się przebrać. Koszulka okazała się być jedwabna. Nie miała nic namalowane na przodzie ani tyle, za to jej rękawki zrobione były z koronkowego materiału. Spódniczka sięgała do połowy ud, ale był to ten typ, który trzeba założyć za biodra i na koszulkę. Do tego przyodziałam buty, jakie mi wyznaczono. Czułam się dziwnie. Nigdy nie odkrywałam swoich ud.
Wyszłam z przebieralni. Stylistka powiedziała, że wyglądam pięknie, a następnie zaprowadziła mnie do jakiegoś innego pomieszczenia, gdzie siedziało już siedem dziewczyn. Były absolutnie piękne i zdecydowanie miały wyczucie stylu. Nie wiem, czy pomagała im ta sama kobieta, co mnie. Pewnie nie, bo wyglądały tysiąc razy lepiej.
-Cześć - przywitała mnie rudowłosa piękność. - Jane, tak?
Skinęłam głową. Widziałam, jak wszystkie powoli lustrują mnie wzrokiem. Dokonywały oceny mojego wyglądu, tak sądziłam.
-W czym grałaś? - zapytała. - Nie kojarzę cię z filmów.
-Ja ciebie też - mruknęłam, na co wszystkie wybuchły śmiechem. Myślały, że żartuję?
-Jesteś modelką? - zaciekawiła się jakaś blondynka.
Pokręciłam przecząco głową.
-Lucy, jest za niska - strofowała ją jakaś inna. - Więc kim jesteś?
Wzruszyłam ramionami.
-No nie powiesz mi chyba, że wzięli do programu zwykłego szaraczka - wywróciła oczami rudowłosa.
I wtedy zrozumiałam, co jest grane. Inteligencja to coś, czego na pewno nie odziedziczyłam po matce. Te dziewczyny to aktorki i modelki. Nie wzięły udziału w żadnym konkursie. Żadnego konkursu nie było. One po prostu zostały tu zatrudnione jak do zwykłego filmu. Były podstawione.
Tylko, co w takim wypadku robię tu ja?
-Więc? - rudowłosa domagała się odpowiedzi. Spostrzegłam plakietkę na jej pięknej koszuli. Sylvia.
-Um... - nie mogłam nic powiedzieć. Za dużo osób się na mnie patrzyło. - Śpiewam... - wydusiłam. To nie było do końca kłamstwo.
-Jesteś piosenkarką? - zdziwiły się wszystkie.
Wzruszyłam ramionami. Nie miałam pojęcia, co powiedzieć.
-Trudno to sobie wyobrazić, bo mało mówisz. Poza tym nie słyszałam o tobie - powiedziała jakaś inna dziewczyna.
Ponownie wzruszyłam ramionami. Podeszłam do rogu sali, gdzie stał jakiś fotel i usiadłam na nim. Skuliłabym się, ale miałam spódniczkę, a nie chciałam, żeby te dziewczyny zobaczyły moje majtki w serduszka, podczas gdy one na pewno miały koronkową bieliznę od znanych producentów.
-Nagle wszedł jakiś koleś do pokoju. Był obrzydliwy. Nie chodziło o to, że nie należał do kategorii "chudzi". Jego czarna koszula ledwo się na nim dopinała, poza tym była cała przepocona, a smród od niego w szybkim tempie rozchodził się po pokoju. A z nosa wypływały mu gluty... Po prostu fuuuuj.
-Grupa Nialla - powiedział i trzy dziewczyny wstały.
-Jane, idziesz - powiedziała jedna z nich. Blondynka, która już się odzywała.
Domyślałam się, że "miałam" szansę wygrać randkę z Niallem. Nie byłam pewna, bo nie czytałam zasad gry, a jedynie regulamin obowiązujący w przypadku wzięcia udziału w show.
Podniosłam się z fotela i ruszyłam za dziewczynami. Szczęście było po mojej stronie. Wszystkie były seksownymi, długonogimi blondynkami. Faceci właśnie takie lubią.
-Szybko! Wchodzimy na wizję na 30 sekund! - ktoś krzyknął. Dziewczyny od razu ruszyły szybciej, a ja znieruchomiałam.
-Jane, ruszaj tyłek - powiedziała jedna z nich i złapała mnie za nadgarstek, żeby pociągnąć w kierunku sceny.
Próbowałam się wyrwać i zostać za kulisami, gdzie byłam bezpieczna, a ludzie nie skupiali na mnie swojego wzroku. Blondynka jednak była silniejsza i powoli ciągnęła mnie ku scenie.
-Co z ciebie za piosenkarka?! Boisz się ludzi?! - burknęła. - Ochrona! - zawołała i wtedy podszedł do mnie ten obrzydliwy facet. Złapał mnie pod pachami i bez problemu podniósł do góry. Kiedy znaleźliśmy się przy scenie, postawił mnie, a następnie popchnął dla rozpędu. Znalazłam się na widoku tych wszystkich ludzi, którzy głośno klaskali i wpatrywali się we mnie i dziewczyny stojące koło mnie. One machały widowni z klasą, a ja modliłam się w duchu, żeby nie puścić pawia.
Nie, nie, nie. NIE!
Prezenterka wskazała nam dłonią kanapie, pozwalając usiąść. Wszystkie to zrobiłyśmy. Mi siadanie zajęło najdłużej, bo była znieruchomiała, ale kiedy już zajęłam swoje miejsce, poczułam się ciut lepiej. Przynajmniej nie czułam, że za chwilę się przewrócę.
-A przed wami! Niall Horan! - wrzasnęła prezenterka.
Zrobiło mi się niedobrze, kiedy zobaczyłam blondyna na scenie. Dobrze, że to nie Harry, przed którym już zdążyłam się skompromitować.
-Cześć wszystkim! Bardzo mi przyjemnie, że mogę tu dzisiaj być. Cieszę się, że fanki się o mnie zatroszczyły i postanowiły pomóc mi zdobyć dziewczynę - powiedział. Wysłał buziaka do widowni, która automatycznie chóralnie wrzasnęła, a potem usiadł koło prezenterki. Przeskanował nas wzrokiem. Widziałam, że na mnie popatrzył najdłużej. Pewnie dlatego, że już zrobiłam się blada jak papier ze stresu. Potem jednak spojrzał na prezenterkę.
-Przedstawcie się, dziewczęta - zwróciła się do nas i podała mikrofon dziewczynie siedzącej najbliżej niej.
-Mam na imię Lucy. Urodziłam się w Paryżu, ale od kilkunastu lat mieszkam w Londynie. Jestem wielką fanką zespołu. Znam wszystkie piosenki i wprost ubóstwiam Harry'ego - powiedziała.
Harry'ego? Nie powinna powiedzieć "Nialla"? Co?
-Jestem Sue - przedstawiła się druga. - Od zawsze mieszkam w Londynie. Jestem directioner od samego początku zespołu.
-Ja mam na imię Monica. Urodziłam się w Bristol i stamtąd pochodzę. One Direction infection zaraziła mnie przyjaciółka. Tak się cieszę, że mogę tu dziś być - powiedziała.
Podała mnie mikrofon, a ja wzięłam go trzęsącymi się dłońmi. Nie miałam odwagi powiedzieć nawet słowa. Brakowało mi po prostu tchu. Zwłaszcza, kiedy patrzyłam na tych wszystkich ludzi, siedzących na widowni. Poza tym obok były trzy sexy dziewczyny, które obniżały stanowczo moje poczucie pewności siebie. Do tego znana prezenterka telewizyjna i Niall Horan we własnej osobie.
-Przedstaw nam się - poprosiła mnie prezenterka.
Wszyscy się we mnie wpatrywali, a ja nie miałam odwagi wydusić nawet jednego słowa. Milczałam. Miałam wrażenie, że trwa to wieczność i publiczność chyba też, bo zaczynała się robić niespokojna.
Monica zabrała mi mikrofon.
-Dobrze grasz, ale za długo - szepnęła. Ona myślała, że udaję. - To jest Jane i chyba straciła język przed programem. Jestem pewna, że za kulisami jeszcze mówiła!
Widownia się zaśmiała, a ja poczułam, że się rumienię. Właśnie zostałam ośmieszona na oczach tylu ludzi.
-Gdzie się urodziłaś, Jane? - zapytała Monika i podetknęła mi mikrofon pod usta.
-Nowa Zelandia - wszeptałam.
-Od ilu lat jesteś w Angli?
-Czternaście - ledwo udało mi się z siebie wydusić.
Mon oddała mikrofon prezenterce, która przeszła do prowadzenia show. Na ekranie pojawiłam się już trzy razy. Zostało ostatnie pytanie w tej części programu, a potem mamy półgodzinną przerwę. 10 minut reklam, a potem wchodzi Harry i jego kandydatki. Przynajmniej tyle udało mi się zorientować.
-A oto opowieść o tym, jak wyglądało życie dziewczyn kiedy były małe.
Wszystkie trzy dziewczyny opowiadały o tym, że od dziecka były bogate i miały ekskluzywne życie. Na samym końcu pojawiła się moja odpowiedź.
-Nie miałam łatwego startu - powiedziałam ja z telewizora. Siedziałam na parapecie i wpatrywałam się w drzewo za oknem. - Ale potem było lepiej - kontynuowałam i spojrzałam w obiektyw kamery. Uśmiechnęłam się lekko, a w moich oczach widać było smutek spowodowany wypomnieniami z przeszłości.
-To jest Ted - powiedziałam sięgając pluszowego misia z półki nocnej nie widocznej w obiektywie. - Pomagał mi przetrwać trudne chwile i jest ze mną do dziś - mówiłam. Przytuliłam mocno misia, a widownia wydała dźwięk typu "awwww".
Nagranie się przełączyło. Widać teraz było moje dłonie, które trzymały album.
-To jestem ja w Nowej Zelandii - wskazałam palcem zdjęcie, na którym mała dziewczynka jadła lody. Była smutna. - Nie mam więcej zdjęć z tamtego okresu - powiedziałam i zamknęłam album
Filmowi przez cały czas towarzyszyła lekka, smutna muzyka. Film zakończył się.
-Zapraszamy za pół godziny na dalszy ciąg tej części! Dowiecie się wtedy, które dziewczyny zostaną. Pamiętajcie, mogą być tylko dwie! Kibicujcie faworytkom z widowni i sprzed telewizorów!
I wyszłyśmy. Miałyśmy pół godziny dla siebie. Dziewczyny cały czas nawijały o tym, że na pewno przejdą do dalszej części przez co, co chwilę się kłóciły, bo wiadome było, że jedna z nich odpadnie na sto procent.
Ja siedziałam cicho w fotelu w rogu. Chciałam już wyjść, ale nie mogłam, dopóki mnie nie wyeliminują. Co i tak na pewno się zdarzy.
W końcu zawołano nas z powrotem na scenę. Usiadłyśmy znów na kanapie. One wgapiały się w prezenterkę, a ja patrzyłam na swoje buty. Właściwie nie moje.
-Wybrałem dwie, które odpadną - powiedział Niall. - Jest to Monica.
-Uzasadnisz wybór, Niall? - poprosiła prezenterka.
-Myślę, że za dużo mówi. Poza tym nie spodobało mi się, kiedy powiedziała to o Jane.
Widownia głośno zabuczała, a ja się spięłam. Nie mógł najpierw wyeliminować mnie?
-A drugą osobą jest... - zatrzymał się, jakby się zastanawiał. Patrzył chwilę na dwie blondynki siedzące obok mnie. Mogłam oddychać z ulgą. Patrzył na nie tak, jakby chciał, żeby zostały. - Lucy - powiedział Niall. - Uważam, że przesadnie dba o wygląd.
-Na jakiej podstawie wnioskujesz? Przecież nie było nic o wyglądzie! - zbulwersowała się.
-A teraz wiem też, że jesteś wybuchowa - podsumował Niall.
Przez chwilę nie docierało do mnie, co się stało. Dopiero po tym, jak Lucy i Monica wyszły zrozumiałam, że nie odpadłam. Brałam dalej udział w tym badziewnym show!
Niall podniósł się i usiadł teraz między mną a Sue.
-Jak tam dziewczęta? - zapytał, obejmując nas ramionami. Poczułam się spięta.
Sue coś powiedziała, ale mnie kompletnie odebrało mowę. Wciąż wpatrywałam się we własne buty. Wydawały się dziwnie interesujące, tak jak sufit, kiedy czyta się lekturę.
Na ekranie pojawiło się kolejne pytanie. Tym razem to film ze mną rozpoczął dalszy ciąg show. Nie słuchałam tego, co mówiłam ja w telewizorze. Nie słuchałam też Sue. Byłam zbyt zestresowana. Chciałam już wyjść stąd, pójść do domu, schować się pod kołdrę i poczytać książkę.
Na kolejnej przerwie zamknęłam się w łazience i rytmicznym tempie uderzałam głową o ścianę. Modliłam się, żeby móc już stąd wyjść, ale nie! Oczywiście musieli mnie przetrzymać.
Mój telefon zadzwonił, kiedy usadowiłam się na podłodze wysadzanej płytkami. To Sam. Nie chciałam z nim rozmawiać, ale gdybym nie odebrała, pomyślałby, że coś się stało. Przycisnęłam telefon do ucha i odebrałam.
-Halo?
-Nie mówiłaś, że zgłosiłaś się do show - powiedział i nagle zrobiło mi się niedobrze. Zwymiotowałam prosto do kibelka. Słyszałam cichy głos Sama wydobywający się z telefonu, leżącego na podłodze obok mojej dłoni.


~Jeśli przeczytałeś/łaś, proszę, zostaw komentarz :)

7 komentarzy:

  1. Hmm ... co za interesująca końcówka xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow cudowne! Wgl jak ty na taki pomysł wpadlas?!
    Amazing! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem. Trochę mi siostra pomagała w myśleniu, ale to ja wymyśliłam show. Choć to jej słowa pomogły mi na to wpaść.

      Usuń
  3. Świetnie się wszystko zaczyna :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedzialam ze przejdzie . Tamte dziewczyny sa takie sztuczne a ona nie .

    OdpowiedzUsuń
  5. Baaardzo fajnie się zaczyna opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Naprawde świetnie piszesz, wcześniej czytałam już twoje drugie opowiadanie empty i nie mogę się oderwać ! <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy, nawet najkrótszy, komentarz :)