poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 16

Myślałam, że za mną pobiegnie, ale tego nie zrobił. I powinnam się cieszyć, ale nie cieszyłam się. I bolało mnie w klatce piersiowej, ale nie wiem dlaczego. I chciałam tam wrócić, żeby coś zmienić, ale tego nie zrobiłam.
-Kocham cię, Fef - wypowiedział te słowa miękko.
Przypomniałam sobie, jak wypowiadał te słowa po raz pierwszy.
-Kocham cię - powtórzył.
I po raz drugi. Ich echo roznosiło się po mojej głowie, a ja nie wiedziałam, co zrobić, aby to wyciszyć. Jego głos bez ustanku rozbrzmiewał się po mojej głowie, a ja zaczynałam mieć trudności z oddychaniem. Sama nie wiem, kiedy znalazłam się nad Tamizą. Usiadłam przy brzegu i dopiero wtedy zaczęłam płakać jak jakaś wariatka. Sama wszystko zepsułam, a teraz siedziałam nad rzeką i ryczałam. Z jakiego powodu? Przecież właśnie tego chciałam, prawda?
Nie, nie prawda, usłyszałam wewnętrzny głosik w swojej głowie.
-Zamknij się - powiedziałam do swojej głowy. Jeśli ktoś mnie widział, musiał mnie uznać za
kompletną idiotkę i psycholkę.
-Jane? - usłyszałam za sobą znajomy głos i odwróciłam się.
Przez zasłonę łez dostrzegłam niewyraźną postać Nialla i tego drugiego... Liama. Oboje najwyraźniej skądś wracali i musieli się tu na mnie natchnąć. Wspaniale, akurat, kiedy byłam w tym stanie. Ja to mam szczęście.
-Co się stało? - zapytał Niall, podchodząc do mnie i kucając tuż przy moim boku.
-Nic - odparłam, nie patrząc na niego. Zamiast tego wolałam podziwiać wodę, którą lekko poruszał wiatr.
-Jane, musisz mi powiedzieć - naciskał i wtedy ten drugi też się do mnie zbliżył i przykucnął koło blondyna.
-Nialler, nie męcz jej. Po prostu ją stąd zabierzmy, zanim ktoś to zobaczy i zrobi zdjęcia - odezwał się Liam.
-Nigdzie nie idę! - burknęłam, ocierając dłonią oko.
-Felicia... Posłuchaj mnie, jeśli ktoś cię zobaczy... Jutro będziesz na pierwszych stronach gazet, uwierz mi, nie potrzebujesz takiego zamieszania wokół siebie - przemawiał do mnie.
Wstałam, ale tylko dlatego, że rozsądek zaczął przemawiać wewnątrz mojej głowy.  Nie obchodziło mnie, że zobaczy to świat, chodziło bardziej o moich rodziców. Ja... Oni... Wiedzieli, że z kimś się spotykam. Z kimś sławnym (tylko może nie wpadli na to, że z kimś aż tak sławnym). Czegoś takiego nie da się przeskoczyć, musieli się zorientować prędzej czy później. Mia i tak długo mnie chroniła, oszukiwała dla mnie opiekunów, ale kiedy w internecie zaczęła krążyć moja piosenka... Już nie mogłam tego ukrywać. Wiem, że cieszyło ich, kiedy z kimś chodziłam. Myśleli, że angażuję się uczuciowo, że przestaję być zamkniętą w sobie dziewczyną. Tylko, że to nie prawda, a ja nie chciałam dawać im jeszcze większej nadziei. Kiedy zobaczyliby mnie płaczącą... Nigdy mnie takiej nie widzieli. Po adopcji, zanim poznałam Harry'ego, nigdy nie zdarzyło mi się płakać.
Gdy ja podpierałam się o Liama, Niall gdzieś zniknął, ale byłam w zbyt słabym stanie emocjonalnym, żeby się tym zainteresować.
-Musisz przestać płakać, ludzie zaczynają się gapić - powiedział, a ja pokiwałam potakująco głową, chociaż nie zastosowałam się do polecenia.
Liam uspakajał mnie przez kilka minut, ale nie próbował nic ze mnie wyciągnąć, za co byłam mu wdzięczna. Gdyby się dowiedział, że tak potraktowałam jego kumpla, pewnie już dawno zostawiłby mnie tu, gdzie spotkał. Wkrótce zjawił się Niall. Podjechał po nas samochodem. Liam zaprowadził mnie do auta i posadził na tylnym siedzeniu (nie miałam nawet siły na protesty, chociaż to samochód!), potem usiadł obok. Niall podał mi chusteczki, zanim ruszyliśmy. Zaczęłam wycierać mokrą twarz oraz cieknący nos.
-Teraz powiedz, dlaczego właściwie płaczesz - i zaczęło się. Przesłuchanie.
Wzruszyłam ramionami. Nagle znów poczułam się taka mała. Nieważna. Nie umiałam nic powiedzieć. Ale nie chodziło tylko o to, że znów bałam się mówić, po prostu teraz bałam się tego, co mogę powiedzieć. Jak kiedyś nie mówiłam, teraz robiłam to za często i... Po prostu obawiałam się, że chłopaki się na mnie wściekną.
-Ja... - wydusiłam, ale gula, którą miałam w gardle, skutecznie utrudniała mi mówienie.
-Spokojnie -  powiedział Niall, odwracając na chwilę głowę, żeby przesłać mi pokrzepiający uśmiech.
-Pokłóciliśmy się... - udało mi się w końcu wyrzucić jakieś słowa ze swoich ust. Trochę mijałam się z prawdą, ale jakoś nie miałam ochoty im powiedzieć, że właśnie upokorzyłam ich przyjaciela, bo nie powiedziałam mu głupiego "Ja ciebie też", zostawiłam go w restauracji samego, a teraz wyrywałam sobie włosy (no, nie dosłownie), za to, że musiałam postąpić właśnie w taki sposób. Bo musiałam to zrobić. Musiałam.
-Ty i Harry? - Liam chciał być pewien.
Pokiwałam głową, nie ufając swojemu głosowi. Bałam się, że się załamie w połowie tego krótkiego słowa.
-O co?
Nie odpowiedziałam. Liam chyba zrozumiał, że nie chce mu się spowiadać. Chociaż po jego minie poznałam, że nie naciskał głównie dlatego, że niebawem i tak miał się dowiedzieć.
Odwieźli mnie prosto do domu. Nie kłopotali się pytaniem, czy mogą wejść, po prostu to zrobili. Liam zaparzył mi wodę na herbatę, twierdząc, że ciepły napój powinien mi dobrze zrobić.  Niall cały czas siedział w fotelu obok mnie i bawił się komórką. Cisza była dziwnie niezręczna, a ja nie wiedziałam, co mam począć.
-Jane? Okej? - zapytał.
-Yhym - wymusiłam na sobie potaknięcie, ignorując, że dalej mówi na mnie inaczej, niż powinien.
Po chwili Liam przyniósł mi gorącą herbatę i usiadł na kanapie tuż obok mnie. Chyba chciał zapytać mnie znowu o zaistniałą sytuację, ale powstrzymał się. Może bym mu nawet powiedziała, ale raczej nie teraz. Jeszcze nie byłam w stanie nawet o tym myśleć. Ale wiem w głębi... serca?... że dobrze zrobiłam. Uchroniłam go przed nieuniknionym. Nie mogłam zmienić biegu wydarzeń, więc to, co zrobiłam, było najlepszym rozwiązaniem.
I wtedy rozległo się pukanie do drzwi. Nie, to było walenie do drzwi. Zlękłam się i aż podskoczyłam na kanapie, a Liam spojrzał na mnie z przestrachem. Podobnie zresztą Niall.
-Felicia! Wiem, że tam jesteś! Otwieraj te cholerne drzwi! - to Harry.
-Nie wiem, co zrobił, ale musisz otworzyć. Już i tak będzie dużo szumu w gazetach i internecie - Liam posyłał mi niemal błagające spojrzenie. Nie mogłam tego dla niego nie zrobić. Miał takie ciepłe oczy.
Nie chciałam, ale musiałam. Wstałam z kanapy, odstawiając nietkniętą kanapę na komodę. Podeszłam do drzwi, w które po drugiej stronie cały czas uderzał Harry. Otworzyłam, a on niemal uderzył mnie w twarz, niespodziewając się, że mnie zobaczy.
-O boże, przepraszam! - rzucił natychmiast, łapiąc moją twarz w obie dłonie.
-Po co przyszedłeś? Nie kocham cię, to nie ma sensu - czułam, jakbym kłamała. Jego oczy wpatrywały się nieustępliwie w moje, przez co bałam się, że zobaczy w nich coś niepożądanego przeze mnie.
-Jesteś straszną egoistką, wiesz? - mówił szeptem, a jego głos był delikatny, choć te słowa nie powinny tak brzmieć. - Usilnie trzymasz swoją miłość dla siebie, ale ja wiem, że ona już wymsknęła ci się z rąk.
-Nieprawda - zaoponowałam, a mój wzrok zaczął błądzić po jego twarzy, byleby nie musieć patrzeć w oczy.
-Nie kochasz swojej siostry? Swoich opiekunów? Powiedz, że nie i sobie pójdę.
Nie mogłam tego powiedzieć. Chciałam, ale naprawdę nie mogłam. Mogłam zaprzeczać, że nie kocham jego, ale nie mogłam zaprzeczyć temu, że nie kocham swojej... rodziny? Oni pierwsi zaakceptowali mnie taką, jaka jestem. I choć do tej pory w głowie się tego wypierałam, nie potrafiłam tego powiedzieć głośno, bo to by było wierutne kłamstwo. Gdzieś głęboko w sercu jednak ich miałam.
-Wiem, że mnie też kochasz i wiem też, że tego nie przyznasz, ale ja nie odpuszczę. Kocham cię i będę z tobą tak długo, aż powiesz mi bezpośrednio prosto w oczy, że mnie nie kochasz, ale nie zrobisz tego - mówił, przez cały czas nie odrywając wzroku od moich źrenic.
-To nie prawda.
-Więc to powiedz. Powiedz, że mnie nie kochasz - naciskał.
-Powiedziałam.
-Wcale nie.
-Właśnie, że tak, jak tylko wszedłeś - przypomniałam mu. Nie chciałam tego robić ponownie.
-Nie patrzyłaś mi w oczy - powiedział. - Jeśli mnie nie kochasz, to w nie popatrz i powiedz to.
Więc spojrzałam mu w oczy, ale moje usta się tylko otwierały, zupełnie jak u ryby, nie potrafiłam jednak wydusić w siebie nawet jednego dźwięku. Harry uśmiechnął się triumfalnie.
-Kochasz mnie w ten swój mały zakręcony sposób, ale zaprzeczasz samej sobie. W końcu to przyznasz, oby nie za późno - mruczał wprost do mojego ucha, jego głos był zachrypnięty. To przyprawiało mnie o dreszcze na całym ciele. Czułam to aż TAM.
-Przestań - prosiłam, ale on nie słuchał.
Delikatnie sunął nosem po mojej szyi. Kosmyki jego włosów łaskotały mnie po twarzy i było to dziwnie przyjemne. Powinnam się opanować, pamiętać, że w środku jest Niall i Liam, ale kiedy usta Harry'ego przylgnęły do miejsca za moim uchem, kompletnie straciłam kontrolę. Cichy jęk wydostał się z moich ust. Następne Harry stłumił swoimi miękkimi, pełnymi wargami. Nie potrafiłam mu się oprzeć.
Czułam niedosyt, kiedy chłopak przestał mnie całować i tylko wpatrywał się we mnie z tym swoim triumfalnym uśmieszkiem.
Moje płuca odmawiały współpracy, więc chwilę trwało zanim oddech się unormował.
-Liam, Niall - wychrypiałam. - Oni są w środku.
-Co? - zdziwił się, a jedna jego brew uniosła się do góry.
-Przywieźli mnie tu... Znaleźli mnie... w nie najlepszym stanie - bardzo dbałam, żeby nie powiedzieć, że płakałam lub wyglądałam koszmarnie. Ale pewnie i tak to widział. Tusz, nawet wodoodporny, na pewno nie pozostał na swoim miejscu.
-Uwielbiam jak sama zaprzeczasz swoim słowom - powiedział i pocałował mnie delikatnie w usta. Krótko i miękko.
Harry złapał mnie za rękę i oboje weszliśmy do środka. Zamknęłam za nami drzwi, a potem chłopak zaprowadził mnie do salonu.
-Sytuacja pod kontrolą - powiedział Harry do chłopaków. - Teraz możecie iść, przyszedł mój czas - sugestywny komentarz mógł zachować dla siebie, bo to tylko spowodowało, że dostał boksa w ramię.
-Wow, jakiś rekord światowy - zaśmiał się Liam. - Na pewno okej? - zapytał Liam, patrząc na mnie. Tylko pokiwałam głową, a następnie on i Niall wyszli. Tak po prostu.
Naprawdę nie miałam pojęcia, że sugestywny komentarz Harry'ego to było nawiązanie do jego planów. Kiedy tylko usłyszeliśmy trzask drzwi, chłopakowi jakby zapaliło się zielone światełko. Przyparł mnie do ściany i zaczął namiętnie całować. Moje dłonie błądziły po jego plecach pod kurtką, póki ich nie wyciągnął i nie przycisnął do ściany nad moją głową. (music)
-Jesteś mi winna długą noc za przedłużanie sprawy - wymruczał w moje usta, a potem puścił moje dłonie tylko po to, aby mógł zsunąć z siebie kurtkę, a następnie ściągnąć mi przez głowę czarny t-shirt. Usta Harry'ego od razu zaczęły całować mój dekolt, a ręce znaczyły ścieżki na mojej skórze.
-Sypialnia - wymruczałam. Chciałam, powiedzieć, żeby przestał. No dobra, nie tyle chciałam, co po prostu wiedziałam, że nie powinniśmy. I że będzie bolało.
Harry podniósł mnie lekko do góry, trzymając za pośladki. Owinęłam nogi wokół jego bioder, a potem zaniósł mnie na górę i położył na moim łóżku. Harry całował mój brzuch, a ja czułam przyjemne mrowienie tuż pod nim.
Złapałam za materiał koszulki chłopaka, dając mu w ten sposób znak, żeby ją zdjął. Ja również chciałam poczuć jego skórę. Posłuchał mojego niemego żądania i teraz moje dłonie mogły poczuć jego skórę, pokrytą licznymi tatuażami. Zaczęłam go całować po klatce piersiowej, wydaje mi się, że nawet go polizałam w paru miejscach, ale on nie protestował. Nie wiem, w którym momencie oboje byliśmy nadzy. Harry przyglądał się parę chwil mojemu nagiemu ciału, co bardzo mnie krępowało.
Zaraz potem dłonie chłopaka zaczęły wodzić po mojej skórze. Pieścił chwilę piersi, a potem jedna z jego dłoni zjechała niżej, aż dotarła do moich warg sromowych. Gdy tylko poczułam jego palce, lekko wsuwające się we mnie, zalała mnie wilgoć i jęknęłam zupełnie niekontrolowanie, wywołując uśmiech na jego twarzy. Wysunął swoją rękę, a potem sięgnął po spodnie leżące niedbale na ziemi. Wyjął z kieszeni srebrne opakowanie i rozerwał je. Nasunął kondoma na swoją męskość i wszedł we mnie bez ostrzeżenia. Moje oczy się zaszkliły. Bolało jak cholera, ale nie chciałam mu powiedzieć, że jestem dziewicą, dlatego otarłam łzy, zanim zdążył je zauważyć.
-Ciasna... - wyszeptał, ale nie przestawał się poruszać. Nie wiem, czy się domyślił, że nigdy wcześniej tego nie robiłam.
Poruszał się powoli, bardzo delikatnie. Mógł nie wiedzieć, że jestem dziewicą, ale na pewno zdawał sobie sprawę, że to jeden z pierwszych razów.
Ból był rozrywający, zupełnie jakby ktoś mi jeździł ostrzem w środku, ale i tak hamowałam łzy. Oddychałam ciężko, ale to chyba normalne podczas seksu. Harry też z trudem łapał powietrze do płuc.
Po chwili poczułam, jak drży we mnie. Wtedy bolało jeszcze bardziej, ale wiedziałam, że to znaczy, iż już kończy. Jeszcze trzy szybkie pchnięcia i wylał się do prezerwatywy wewnątrz mnie. Łzy pociekły po moich policzkach, ale on miał zamknięte oczy. Jeszcze chwilę we mnie tkwił, a potem wysunął się i opadł na łóżko obok mnie. Ściągnął kondoma i związał go w supełek na końcu, a potem wycelował do kosza na przeciwko łóżka. Na szczęście trafił.
Przez chwilę jeszcze oddychaliśmy ciężko, ale tylko ja z nas dwojga płakałam. Wsunęłam się pod kołdrę i położyłam się bokiem tak, że patrzyłam na ścianę. Nie chciałam, żeby widział moje łzy. Nie z takiego powodu. Brawo, teraz nawet trochę bólu potrafi mnie rozwalić.
-Fef? - odezwał się szeptem. - Śpisz?
Nie spałam, ale chciałam, żeby tak myślał.
Wzięłam głęboki oddech. W nieodpowiednim momencie, bo przez to zorientował się, że jednak nie śpię.
-W porządku?
-Tak, jestem tylko zmęczona - odparłam, z całych sił starając się, aby głos mi się załamał. Na próżne. "Zmęczona" zabrzmiało jak "zmen-szona".
-Co jest? - zapytał, również odwracając się na bok, ale i tak mógł popatrzeć jedynie na moje plecy.
-Nic - powiedziałam, starając się brzmieć stanowczo. - Zmęczenie - wyjaśniłam, ale to tylko część prawdy.
Harry chwycił mnie za ramię i odwrócił na plecy. I wtedy zobaczył moją twarz. Całą zapłakaną. Nie potrafiłam opanować łez.
-Dlaczego płaczesz? Zrobiłem coś nie tak? Myślałem, że tego chcesz... - z jego ust wylał się potok słów.
-To nie o to chodzi. Wszystko okej. To... ze szczęścia - skłamałam na poczekaniu.
-Powiedz mi prawdę. Co się stało?
Poza tym, że czuję, jakby mnie od środka rozrywało, a ból nie przestaje pulsować? Nic, serio.
Harry wpatrywał się we mnie chwilę, a potem jakby dostał olśnienia.
-O boże... Przepraszam, nie pomyślałem, że ty... Przepraszam, powinienem był spytać... Powinienem był być delikatniejszy...
-Wszystko okej... - wymruczałam, a łzy nie przestawały płynąć.
-Ciepła woda - powiedział bardziej do siebie niż do mnie.
Harry poszedł gdzieś. Po chwili usłyszałam szum wody, wypełniającej wannę, więc domyśliłam się, że to tam właśnie poszedł. Po chwili wrócił do mnie i wziął mnie na ręce. Byłam zbyt obolała, żeby protestować. Omiotłam łóżko wzrokiem i dostrzegłam, że kołdra jest cała we krwi. Harry również przyglądał się plamie, kiedy wychodziliśmy. Po chwili znaleźliśmy się w łazience i chłopak wsadził mnie do niemal wrzącej wody. Parzyła, ale w niej poczułam się ciut lepiej. Na początku wszystko TAM mnie szczypało, ale po chwili ból zaczął ustępować.
Harry kucnął przy wannie i oparł ręce o jej brzeg. Jego głowa spoczywała na dłoniach.
-Myślałem, że już skończyliśmy zabawę w milczenie - powiedział, ale w jego głosie nie było żadnego wyrzutu.
-Wstydziłam się - wyszeptałam, pociągając nosem.
-Wpadłem na to - powiedział, a ja podciągnęłam nogi i owinęłam je rękoma.
Harry westchnął, a potem wszedł do wanny. Siedział na przeciwko mnie, wpatrując się przez cały czas.
-Chodź tutaj - zawołał i przyciągnął mnie do siebie. Usiadłam mu na kolanach, czując pod sobą spore wybrzuszenie.
Harry zaczął scałowywać moje łzy, jednocześnie przytulając do siebie.
-Potem będzie lepiej - obiecał. - Jeszcze nie będę mógł się od ciebie opędzić - zażartował, a potem pocałował mnie delikatnie w usta. - Kocham cię - wyszeptał, ale tym razem nie poczułam się nieswojo. Zamiast tego przytknęłam głowę do jego klatki piersiowej i zaczęłam wsłuchiwać się w miarowe bicie jego serca. - I nie mogę się doczekać, aż powiesz na głos, że ty mnie też. Będę odliczał minuty.

Hej, jak widzicie, rozdział jest szybciej. Wiem, że nie jest najlepszy, ale mam nadzieję, że się podobał. Przyrzekam, że się starałam. A tymczasem zapraszam Was na recenzję :P

3 komentarze:

  1. Super! :) Czekam na kolejny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow nie spodziewalam sie tego . Odliczam minuty razem z Harrym . :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam za spam! Są bohaterowie i prolog ;)
    http://idontwanttobemeblogspot.blogspot.com/?m=1
    Zapraszam! :)
    Ps: Kiedy kolejny? ;D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy, nawet najkrótszy, komentarz :)