Wychodzę na scenę. Moje oczy zamykają się i otwierają, nie budzę się, dalej tam jestem. A oni są przede mną i krzyczą, abym zaczęła śpiewać. Więc podchodzę do mikrofonu umieszczonego w statywie tuż na przeciwko mnie. Wyciągam go i mocno obejmuję dłonią. Muzyka zaczyna grać (piosenka wykonana przez tytułową bohaterkę :)). Boję się zacząć śpiewać. W jakiś sposób wciąż mnie to stresuje, jednak moje usta otwierają się i wydobywają się z nich pierwsze dźwięki. Śpiewam, naprawdę śpiewam. Spełniam swoje marzenie. Największe.
-Śnieg skrzy się jasno pośród górskiej nocy
Nie widać żadnych odcisków stóp
Królestwo izolacji
I wygląda na to, że jestem jego Królową.
Wiatr wyje jak wirująca burza wewnątrz mnie
Nie mogę już tego utrzymać w środku
Niebo wie, że próbowałam - śpiewam, a słowa idealnie dopasowują się do mnie. Podświadomość podpowiada mi, że chodzi o dawną mnie.
Muzyka dalej gra, wciąż słyszę swój głos, ale już nie jestem na scenie. Znajduję się na uczelni.W rękach mam książki i przechadzam się spokojnie korytarzem. W każdym kącie widzę siebie. Siedzę w rogu i czytam jakąś książkę, potem stoję przy swojej szafce i przeglądam zeszyt, jestem też na stołówce. Siedzę samotnie w najbardziej oddalonym stoliku i mieszam widelcem w jedzeniu. Jestem też na schodach, gdzie bawię się swoimi włosami, najprawdopodobniej oczekując aż zjawi się Sam. Wchodzę przez drzwi cała zmarznięta i pocieram o siebie dłonie. Stoję też przy jednej z sali i patrzę w swój telefon. Przeglądam stare smsy. Nowych prawie nigdy nie dostaję. I jestem sama. Za każdym razem. Gdy dociera to do mnie, znów jestem na koncercie. Ale teraz jestem widzem. Patrzę jak wymiatam na scenie, ale nie mogę tego dosięgnąć, nie mogę się tam znaleźć. To zbyt odległy cel, zbyt... wymarzony.
I wiem, czemu tak jest.
Bo dawno temu uznałam, że się do tego nie nadaję.
Obudziłam się gwałtownie, cała zalana potem. Był wtorek rano, a na mnie czekała uczelnia. Musiałam się zwijać, żeby zdążyć na zajęcia. Nie mogłam tak po prostu rozpamiętywać głupiego snu. Chociaż muzyka i mój głos przez cały czas dudniły mi w uszach.
Na uczelnię dotarłam już godzinę później. Powinnam odczuwać przyjemność, że znalazłam się w tym miejscu, jak zawsze, ale tym razem było inaczej. Czułam się nie dobrze w tym miejscu, wręcz samotnie.
Sama miało dziś w ogóle nie być na zajęciach, bo wyjechał już do rodziny, Tina była chora, a Ash... Ash to Ash. Szczerze mówiąc nie za bardzo za nim przepadałam. Był jakiś taki... dziwny.
Wyciągam swój telefon, ale nie mam żadnej wiadomości. Właściwie trudno się dziwić. Nigdy nic nie mam. Nikt do mnie nie pisze. Ewentualnie sporadycznie Sam, żeby ustalić godzinę piątkowego spotkania, Anne przeważnie do mnie dzwoni, podobnie jak Tina. A Harry... Z Harrym różnie bywa.
Dzień był wyjątkowo koszmarny i naprawdę cieszyłam się, że zajęcia dobiegły końca. Wyjątkowo nie mogłam się na niczym skupić. Jakby ktoś wyprał mój mózg w jakimś wybielaczu.
W domu nie mogłam czytać, nie mogłam pisać, ani robić nic z rzeczy, którymi zajmuję się na co dzień. Wszystko mnie denerwowało. Cała ta nauka, ta szkoła. Najchętniej coś bym rozwaliła, ale nie miałam nic pod ręką.
I nagle zaczął dzwonić mój telefon. Budzik, że powinnam zbierać się do pracy. Ale nie obowiązek w tamtej chwili stał się dla mnie ważny, tylko muzyka. Uspakajała mnie.
Wyłączyłam budzik i uruchomiłam laptopa. Pierwszą moją myślą było posłuchanie czegoś, co by mogło mnie uspokoić. Dopiero potem włączyłam sobie karaoke piosenki Let it go. Śpiewałam, jednocześnie przygotowując się do wyjścia.
Od zawsze chciałam śpiewać. Uwielbiałam to. Po prostu kochałam powtarzać teksty piosenek w rytm muzyki. To było moje największe marzenie odkąd tylko pamiętam, ale zawsze byłam zbyt nieśmiała, żeby spróbować swoich sił. Jako małe dziecko mama często powtarzała mi, że nie potrafię śpiewać. Więc się poddałam. Tak po prostu. Porzuciłam swoje największe marzenie i zepchnęłam je w głąb swojego zlodowaciałego serca. Teraz już tego tak bardzo nie rozpamiętywałam, ale to, co raz się usłyszy, zostaje w pamięci na zawsze. Nawet jeśli się pogodziłam z tym, że nigdy nie będę śpiewała, bo po prostu nie potrafię, nigdy nie będę w stanie przestać o tym marzyć. Tego się po prostu nie da wyrzucić z głowy.
I każdego dnia, kiedy słucham, jak ktoś śpiewa, nawet jeśli to jest nagranie, czuję to małe nieprzyjemne ukłucie w brzuchu. Zawsze. Ale dlatego właśnie słucham miliona różnych piosenek. Chcę ten ból zniszczyć, oswoić się z tym, że nie muszę być dobra tak jak wszyscy inni. Kiedyś nie słuchałam muzyki przez calusieńki rok, a jak tylko gdzieś usłyszałam jakąkolwiek melodię, natychmiast przenosiłam się w inne miejsce. Potem zaczęłam włączać różne piosenki non stop.
To trochę jak z chodzeniem do szkoły. Zrobisz coś niefajnego pierwszego dnia i potem tydzień nie chcesz chodzić. Walczysz ze sobą i ostatecznie tam idziesz i tak samo jest każdego dnia - rutyna. Ale nigdy nie zapomnisz tego bólu, kiedy zostałeś upokorzony. Zawsze będziesz w głowie słyszeć nieprzyjemne głos ludzi, którzy się z Ciebie naśmiewali.
Tak samo było u mnie ze śpiewaniem. Nie lubiłam muzyki po słowach mamy, ale zaczęłam jej słuchać tylko po to, żeby nie kojarzyć jej tak bardzo ze swoim bólem.
Starałam się też wyniszczyć ze swojej głowy marzenie o śpiewaniu. Ale tego nie można zrobić tak po prostu. Wiem, że do dziś oddałabym wszystko, żeby móc śpiewać, żeby ludzie chcieli mnie słuchać. Tylko, że... Nawet jeśli potrafię śpiewać, jak twierdzi Harry, nigdy nie będę potrafiła stanąć na scenie i zaśpiewać bez strachu. Zniszczono jakąś część mnie, kiedy byłam małą dziewczynką i teraz... naprawienie jej wydaje się niemożliwe. Inaczej... To jest prawie niemożliwe. Nie da się przecież tak po prostu skleić złamanego klocka. Zawsze pozostanie ślad.
Usłyszałam ponownie swój telefon, ale tym razem to powiadomienie z twittera. Zdecydowałam się je na razie zignorować. Stwierdziłam, że odczytam je, kiedy będę w drodze do pracy.
Spacer ciągnął się w nieskończoność. W dodatku było strasznie mroźno, a ja zapomniałam rękawiczek, więc nie mogłam odczytać powiadomienia, bo chyba odpadły by mi palce. Temperatura na bank wynosiła jakieś minus pięćdziesiąt stopni Celsjusza. Kiedy dotarłam do sklepu, w którym pracuję, od razu zrobiłam sobie gorącą czekoladę, a następnie usadowiłam się na krześle przy kasie. Zapowiadał się spokojny dzień. Jak to właśnie bywa w środku tygodnia. Szefa nie było dziś w pracy, więc nikt nie mógł pognać mnie do czołowania towaru. Mogłam siedzieć za kasą i w spokoju pić swoją czekoladę. Kiedy zrobiło mi się trochę cieplej, wyjęłam z kieszeni swój telefon. Włączyłam twittera i od razu zobaczyłam, że mam całkiem zapchane interakcje. Co, do cholery? Czegoś takiego nigdy nie było. Nawet jak chodziłam z Harrym. Jasne, dostawałam jakieś tweety, ale tylko pojedyncze, bo nikt na początku nie wiedział, że mam twittera. A teraz? Miałam jakiś milion powiadomień. Wszystkie były typu" "super", "świetny głos" i tak dalej. Nie wiedziałam, o co chodzi. Dopiero po chwili mnie olśniło, aby wejść na twittera Harry'ego. Ostatni tweet, jaki zamieścił "Wszystko dobre, co się dobrze kończy", a pod spodem nagranie piosenki zespołu 5R, które wysłałam chłopakowi jakiś czas temu. Nagranie, gdzie ja śpiewam, a nie Ross.
Co do cholery?
Wiem, że powinnam się wściekać, ale nie potrafiłam. Nie czułam się zezłoszczona na Harry'ego, nie czułam potrzeby, aby zadzwonić i nawrzeszczeć na niego, że jest palantem, czy coś w tym stylu. Nie czułam kompletnie nic, poza dezorientacją. Bo byłam rozdarta przez to, że nie miałam pojęcia, jak powinnam się zachować.
Mój telefon zadzwonił i zobaczyłam na ekranie imię chłopaka o kręconych włosach. Harry dzwonił.
-Syco chce, żebyśmy nagrali cover Pass me by - poinformował mnie prosto z mostu.
-Nie mówisz poważnie.
-Serio - odparł. - Fanom się bardzo spodobało twoje wykonanie i chcą posłuchać całej wersji. A ponieważ wszyscy wiedzą, że znowu jesteśmy razem chcą, żebyśmy zaśpiewali to razem.
-A zespół?
-Słonko, to tylko cover. Póki to nie jest własna piosenka, mogę sobie nagrywać co chcę i z kim chcę - wyjaśnił.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Dosłownie szczęka mi opadła. Ludzie chcieli mnie posłuchać, ale... Ala ja się bałam. Marzyłam o tym, ale też byłam sparaliżowana strachem. Poza tym... Odkrywanie się przed światem to... Ja... Sama już nie wiedziałam. Walczyłam ze sobą, ze strachem, ale nie miałam pojęcia, jak postąpić.
Dlaczego w opowiadaniu nie było nic o tym, że Harry umieści moje nagranie w internecie?
I nagle zrobiło mi się jeszcze gorzej, kiedy przypomniałam sobie, w jaki sposób kończy się Destiny.
I coś do mnie dotarło. Poprosiłam Harry'ego, żeby do mnie przyjechał. Zbliżyliśmy się do siebie bardziej, więc zmieniłam bieg wydarzeń. Sprawiłam, że Harry zechciał się mną pochwalić i umieścił w necie moje nagranie.
A co jeśli się zgodzę nagrać ten głupi cover? Może zmienię rzeczywistość. Może zmienię wszystko i opowiadanie przestanie się sprawdzać.
Czemu wcześniej nie wpadłam na to, że każdy mój najmniejszy ruch ma wpływ na to, jak potoczy się dalszy ciąg zdarzeń. Do tej pory biernie podążałam za opowiadaniem. Jedynie odwlekałam pytanie Harry'ego o chodzenie, ale ani razu nie spróbowałam go wyeliminować. I o to chodziło.
Jeśli nagram piosenkę? Może wszystko się zmieni. Może ludzie o mnie usłyszą i w czasie, kiedy miałoby dojść do wypadku, byłabym gdzieś indziej, choćby w studiu. I uratowałabym Harry'ego przed samą sobą.
-Tak - powiedziałam.
-Co tak? - nie zrozumiał.
-Chcę z tobą zaśpiewać.
Kilka dni później siedziałam w studiu, czytając uważnie tekst. Został lekko przerobiony i dokładnie podzielony na części. Byłam oznaczona kolorem filetowym lub bordowym, jeśli śpiewałam z Harrym, więc nie miałam żądnego problemu z bezbłędnym odczytaniem swojej roli.
Fefe: 1. Pamiętasz tą podróż do Bootle
Z kłótniami i z wszystkimi moimi humorkami
Nigdy nie nic nie mówiłam, nigdy się nie przywitałam
Ale ciągle próbowałam znaleźć sposób, aby cię spotkać
Nigdy nie nic nie mówiłam, nigdy się nie przywitałam
Ale ciągle próbowałam znaleźć sposób, aby cię spotkać
Ja się wkurzałam
Ale ty byłeś obok
Połączeni przez ogień
Ale już dawno odszedłeś
A ja jestem tu nadal
Teraz dostałam szansę
Teraz ja, teraz ja dostałam szansę
Ref.
Jak cholera
Możesz być tym jedynym, który może mnie zepsuć
Możesz być tym jedynym, który mnie złamie (cholera)
Wszyscy inni chłopacy powiedzieli, że mają dość
Możesz być tym jedynym, który mnie zechce
Harry:
Byłem sam, żyłem chwilą
Dopóki nie namieszałaś w moim umyśle
Jak cholera
Możesz być tą jedyną, która może mnie zepsuć
Nie mogę pozwolić ci, nie mogę pozwolić ci mnie ominąć
Oh, oh, oh, oh, oh-oh
Nie mogę pozwolić ci mnie ominąć
Oh, oh, oh, oh, oh-oh
Nie mogę pozwolić ci mnie ominąć
2.
Próbowałem grać zbyt fajnego, by nadrobić zaległości
Zbyt zabawny, zbyt młody, by rozsypać się w kawałki
Wiem, że dziewczyna jak ty nigdy nie może się nacieszyć
Więc jestem uzależniony, przewrażliwiony
Staram się, żebyś to dostrzegła
Sposób w który cię potrzebuje
Jakbym widział na przelot
Tańcząc bez spodni
Żeby cię zszokować
I złapać cię na patrzeniu
Teraz dostałem szansę
Teraz ja, teraz dostałem szansę
Razem:
Ref. Jak cholera
Możesz być tą jedyną/tym jedynym, która/y może mnie zepsuć
Możesz być tą jedyną/tym jedynym, która/y mnie złamie (cholera)
Wszystkie/Wszyscy inne/inni dziewczyny/chłopacy powiedziały/li, że mają dość
Możesz być tą jedyną/tym jedynym, która/y mnie zechce
Fefe:
Byłam sama, żyłam chwilą
Dopóki nie namieszałeś w moim umyśle
Jak Cholera
Harry:
Możesz być tą jedyną, która może mnie zepsuć
Nie mogę pozwolić ci, nie mogę pozwolić ci mnie ominąć
Oh, oh, oh, oh, oh-oh
Nie mogę pozwolić ci mnie ominąć
Oh, oh, oh, oh, oh-oh
Nie mogę pozwolić ci mnie ominąć
Razem:
3. Most
To tak jakbym gdziekolwiek nie spojrzę
I gdziekolwiek nie pójdę
Widział/a milion innych facetów/kobiet wpatrujących się
I wiem, że
Fefe:
Możesz być mój
Harry: A
ty możesz być moja
Fefe:
I po prostu nie mogę pozwolić ci mnie ominąć
Harry:
Teraz dostałem szansę
Teraz ja, teraz dostałem szansę
Razem:
Ref. Jak cholera
Możesz być tą jedyną/tym jedynym, która/y może mnie zepsuć
Możesz być tą jedyną/tym jedynym, która/y mnie złamie (cholera)
Wszystkie/Wszyscy inne/inni dziewczyny/chłopacy powiedziały/li, że mają dość
Możesz być tą jedyną/tym jedynym, która/y mnie zechce
Byłem/łam sam/a, żyłem/łam chwilą
Dopóki nie namieszałaś/łeś w moim umyśle
Jak Cholera
Możesz być tą jedyną/tym jedynym, która/y może mnie zepsuć
Nie mogę pozwolić ci, nie mogę pozwolić ci mnie ominąć
Harry: Oh, oh, oh, oh, oh-oh
Nie mogę pozwolić ci mnie ominąć
Fefe: Oh, oh, oh, oh, oh-oh
Nie mogę pozwolić ci mnie ominąć
Zaczynałam tę piosenkę i również ją kończyłam.Serce waliło mi jak oszalałe. Bałam się jak cholera, bo... No, nie miałam wciąż pewności, czy mi się uda, czy ludziom się spodoba. Wciąż nie wierzyłam, iż potrafię śpiewać. Jakoś to... wydawało się takie nierealne. Odległe od rzeczywistości. Chcieli mnie branży muzycznej, podczas gdy ja przez całe swoje życie myślałam, że się do tego nie nadaję.
-Co tak medytujesz? - zapytał Harry, przerywając mi czytanie, chyba po raz setny, tego samego tekstu.
-A tak sobie - odpowiedziałam, nie odrywając wzroku od liter nadrukowanych na białej kartce.
-Cieszysz się? - miał na myśli śpiewanie.
-Jasne, że tak. To było moje marzenie - drugą część wypowiedzi dodałam prawie szeptem. - Tylko, że trochę się boję.
-Czego? - zapytał autentycznie zdziwiony.
-Że nawalę. Ja... Nie wiem, czy będę potrafiła to... dobrze zaśpiewać - wyjaśniłam.
-Przestań, śpiewasz cudownie. Masz delikatny głos i jestem naprawdę szczęśliwy, że mogę być w duecie z tak utalentowaną osobą - oznajmił szczerze, a ja poczułam ucisk w brzuchu. Nie lubiłam komplementów.
-Czemu właściwie Syco chce to nagrać? - zdecydowałam się zmienić temat.
Harry wzruszył ramionami, ale ja przeczuwałam, że coś się za tym kryje i miałam już zapytać, kiedy zawołał nas jakiś koleś i oznajmił, że zaczynamy nagrywać.
Jak, do cholery, miałem jej powiedzieć, że chcą ją tylko po to, żeby zrobić większą wrzawę wokół One Direction, a jednocześnie odwrócić uwagę od zespołu The Vamps? Nie wiem czemu, ale wytwórnia i modest zgodnie stwierdzili, że ten zespół to dla nas konkurencja, więc musimy brać się do roboty. Nie bardzo podobało mi się wykorzystywanie Fef dla celów osobistych, ale co mogłem zrobić? Modest zagroziło zerwanie z nami umowy, a ja musiałem to zrobić, bo chłopacy chyba by się na mnie wściekli.
Co innego, jakby Fefe odmówiła, ale tego nie zrobiła, więc musiałem rozpocząć plan wykorzystywania jej. Zajebiście się z tym czułem. Jak jakiś pazerny na sławę chłoptaś, który myśli, że może wszystko.
Wszystko było do dupy.
Nagrywanie trwało bardzo długo. Właściwie siedzieliśmy do północy, aby piosenka została nagrana perfekcyjnie. Przez cały czas mnie i Harry'ego śledziły kamery. Jakiś facet mówił, że zmontują z tego clip do piosenki, a kiedy skończą, piosenka zostanie wstawiona na oficjalny kanał yt Harry'ego. Zgodziłam się naturalnie na taką opcję. Jakie miałam wyjście? Zwłaszcza, że tak długo ich wymęczyłam. Bardzo mnie stresowało śpiewanie tak otwarcie i po prostu... Ciągle się myliłam, ciągle fałszowałam i szło mi po prostu koszmarnie. Dlatego do domu wracałam zdołowana jak jeszcze nigdy. Harry szedł tuż obok mego boku. Stwierdził, że jeśli upieram się na drogę piechotą to on koniecznie musi mnie odprowadzić.
-Co jesteś taka przybita? - zapytał. Wiem, że długo zastanawiał się, czy zadać mi to pytanie.
-Nie jestem - skłamałam.
-Widzę.
-Beznadziejnie mi poszło - przyznałam w końcu. Byłam zaskoczona swoim zachowaniem. Nigdy bym tego nie powiedziała nikomu, a Harry'emu... zrobiłam to tak beztrosko, jakbyśmy znali się od kołyski.
-Poszło ci świetnie. Naprawdę. Ja też na początku się spinałem i takie tam. To nerwy. To wcale nie świadczy o tym, że nie potrafisz śpiewać. Słyszałem Bing me to life w twoim wykonaniu i wiem, że jesteś naprawdę dobra.
Znowu te wstrętne pochlebstwa od których robi mi się mdło. Fujć.
-Posłuchaj tego - powiedział, wyjmując telefon z kieszeni i włączając naszą piosenkę. - Żadnych poprawek w twoim głosie. Czysta wersja taka, jak została nagrana z podkładem. Taką wersję usłyszą ludzie i będą zachwyceni, zobaczysz - twierdził, a ja wsłuchiwałam się w swój głos. Naprawdę brzmiał dobrze. Lepiej niż wtedy, kiedy słuchałam go podczas narywania.
-Nie wiem, czy chcę, żeby ludzie to usłyszeli - powiedziałam. Była to najszczersza prawda. To nagranie mogło być najlepsze na świecie, a ja i tak bałabym się je pokazać komukolwiek.
-Dlaczego?
-Ja... Sama nie wiem - odpowiedziałam.
-To nerwy. Zobaczysz, potem będzie lepiej. Ja z nerwów wymiotowałem przed występami w x-factorze - chyba starał się mnie pocieszyć lub powiedzieć, że wie, co czuję, że rozumie.
Nagranie stało się popularne w bardzo szybkim tempie, a ja zostałam oblężona przez internautów na twitterze. Miliony osób pisało coś o nagraniu. Komentarze były przeważnie pozytywne, ale czasami wyłapywałam obelgi. Było mi bardzo przykro z tego powodu i... siedziałam wtedy cały dzień w bibliotece i płakałam.
Zmieniałam się.
Kiedyś nigdy nie płakałam.
Nie rozumiałam, co się ze mną działo.
W każdym razie... Coraz bardziej ciągnęło mnie w kierunku śpiewu i... marzyłam o tym, aby więcej ludzi o mnie usłyszało. Co było dziwne. Nigdy nie chciałam (a przynajmniej tak myślałam), aby ludzie mnie kojarzyli. A teraz to się zmieniało.
Na wykładach udzielałam się coraz częściej, rozmawiałam z Ashem i Tiną, jak gdybyśmy znali się z milion lat. Byłam bardziej otwarta w stosunku do klientów, czasami nawet prowadziłam z nimi krótką rozmowę. Spojrzenie ludzi coraz mniej mnie onieśmielało.
Nagranie było w sieci już dobry miesiąc, minęły święta (w których nie wzięłam udziału, wymówiłam się przed rodzicami nauką - w ogóle, jakimś cudem, oni nadal nie wiedzą, że spotykam się ze Stylesem, nie wiedzą, że zaśpiewałam z nim piosenkę), a moja "sława" nie ustawała. Ten cover można było usłyszeć praktycznie wszędzie.
Oczywiście miało to swoje plusy i minusy. Sam kompletnie przestał się do mnie odzywać. Obrał sobie za teorię, że chcę pozyskać sławę na Harrym, żeby się wzbogacić. Nie spotykamy się, oprócz w piątki na horrory, a i wtedy ze sobą nie rozmawiamy. Oglądamy film, a potem on wychodzi. I nie rozmawiamy od tygodni.
Ale Sam to nie jest moje największe zmartwienie.
Dużo myślałam o Destiny. Analizowałam opowiadanie, czytałam setki razy i... ono dalej się sprawdza. Harry proponuje mi wypady we wszystkie miejsca opisane w tej historii. Dzieje się mnóstwo podobnych rzeczy, a ja nie wiem, jak to zatrzymać. Coraz bardziej się boję. Bo przywiązuję się do niego i nie mogę go stracić.
Jeszcze są studia. Męczą mnie coraz bardziej. Od czasu snu, nie mogę czuć się swobodnie w tym budynku. Snuję się i modlę każdego dnia, żeby zajęcia minęły jak najszybciej. Nie wiedziałam, co zrobić, żeby poczuć się tam lepiej, tak jak na początku. Pomyślałam, że rozmowa z Harrym może mi jakoś pomóc, dlatego zdecydowałam się z nim spotkać.
Więc leżałam na kanapie w salonie i oczekiwałam przyjścia chłopaka. Dałam mu klucze do swojego mieszkania, żeby mógł wchodzić, kiedy mu się żywnie podoba.
Ta, wiem, dziwne.
Około 16 zjawił się u mnie w domu.
-Co tam, Ice? - zapytał.
Podciągnęłam nogi, żeby mógł usiąść, a następnie położyłam je mu na kolanach.
-Beznadzieja - powiedziałam.
-To mam coś, co cię rozchmurzy - oznajmił. - Syco chce, żebyś nagrała u nich kolejny cover. Sama.
I wtedy zrozumiałam, co jest rozwiązaniem moich problemów. Muszę rzucić studia.
Spojrzałam też na kartki rozwalone na stole. Dzień wcześniej trudziłam się nad odnalezieniem w pamięci fragmentu opowiadania, które zginęło. Dziwne, że dopiero w obecności Harry'ego wpadłam na pomysł, jak odnaleźć skrawki tej historii.
Musiałam znowu pojechać do Bootle.
Ojoj . Kolejna wycieczka do Bootle . Juz nie moge sie doczekac . :)
OdpowiedzUsuńŚwietne :-D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Weny!;*
OdpowiedzUsuńświetny :)
OdpowiedzUsuńSuper ��
OdpowiedzUsuńWażne! Właśnie nominowałam cię do Libster Avard. Więcej dowiesz się na http://magnoliaangela14.blogspot.com/2014/12/liebster-avard.html
OdpowiedzUsuńHey! Zostałaś nominowana do Liebster Awards, więcej informacji znajdziesz tutaj: http://7-of-hearts-1-story-99.blogspot.com/2015/01/liebster-awards-2.html :)
OdpowiedzUsuń