wtorek, 21 października 2014

Rozdział 9

-Mamo, jestem po prostu zmęczona - tłumaczyłam opiekunce, kiedy po raz kolejny pytała mnie, czy wszystko w porządku. - Wstałam wcześnie, żeby tu przyjechać - skłamałam. Nie chciałam się przyznać, że byłam w Bootle.
-A gdzie są twoje rzeczy? - zapytał tata. - W progu nie zostawiłaś żadnej torby - zauważył.
-Zgubiłam ją gdzieś w pociągu. Możliwe, że ktoś mi ukradł - powiedziałam. - Nie dzwoniłam na policję, było tam tylko parę ciuchów i książka. Nic cennego - to, co oznajmiłam, nie było do końca kłamstwem.
-Fefe, możemy pogadać? - zapytała Mia, wyłaniając się zza ściany.
-Może później? - zaproponowałam. W głębi duszy czułam, że chodziło o Harry'ego, a ja nie mogłam jeszcze o nim rozmawiać.
-Teraz, potem wychodzą z chłopakiem - nie odpuszczała.
-Idź pogadać z siostrą. Nie widziałyście się od pierwszego września - przypomniała mama.
-Już dobrze - zgodziłam się, wstając, a potem powlokłam się na piętro, gdzie znajdował się pokój Mii.
Weszłyśmy razem do środka. Mia zamknęła za mną drzwi i poszła zasłonić okna, jakby obawiała się, że
ktoś nas będzie podglądał. Szczelinę, która została po rozwinięciu rolet zakryła miśkami, a potem zaciągnęła zasłony.
-Wszystko dobrze? - spytałam.
-Oni nas obserwują, Fefe - powiedziała.
Podeszła do drzwi i wyjrzała, czy aby na pewno nikt nie idzie. Kiedy się upewniła, zamknęła je ponownie i przekręciła najciszej jak potrafiła klucz w zamku.
-Masz dużego farta, że cię nie wsypałam - oznajmiła w końcu. - Naprawdę nie mam pojęcia, co ty robisz. Mało brakowało, a reporter kilka dni temu podszedł by do rodziców, kiedy byliśmy na zakupach. Udało mi się go odciągnąć, ale to nie znaczy, że cię nie wydam, jeśli nie powiesz mi, o co w tym wszystkim chodzi.
Mia usiadła na łóżku tuż na przeciwko mnie. Jej brązowozielone oczy były wlepione w moje.
-Nie rozumiem - udawałam głupią.
-Zgłosiłaś się do show. Wiem, że chodzisz z Harrym. Widziałam, jak prowadzaliście się za rękę w tym wesołym miasteczku - powiedziała. - W internecie i telewizji tego pełno!
-Nie chodzę z nim! Już się nawet nie lubimy! - zaoponowałam.
-Ale zgłosiłaś się do show. Po jakiego diabła? Wiesz, co rodzice sądzą o tego typu rzeczach. Masz szczęście, że nie oglądają MTV - powiedziała.
-Nie zgłosiłam się. Właściwie na początku myślałam, że ty mnie zgłosiłaś - protestowałam. - Ktoś mnie w to wrobił, Mia.
-Jak wrobił? Myślisz, że ktoś wysłał twoje zgłoszenie? - zdziwiła się.
-Nie, myślę, że to głębsza sprawa. Nie znalazłam się tam przypadkiem, Mia. Wszystkie dziewczyny, jakie tam były, to wtyczki producenta. Ja jedyna byłam tam prawdziwym graczem. Dlatego wygrałam. Bo okazałam się mniej sztuczna od tych dziuń - powiedziałam.
-Ale kto mógłby cię w to wrobić? Znasz ty kogoś sławnego, albo kogoś kto mógłby maczać w tym palce? - nie rozumiała. Tak samo jak ja.
-Nie, przecież wiesz. Jedyni moi przyjaciele to ty i Sam. No i jeszcze Anne, ale ona nie ma nic wspólnego ze sławami - powiedziałam.
-Jesteś pewna?
-Tak. Gdyby miała, żyła by pewnie w lepszych warunkach niż my, ale nie. Nigdy nie pojawiła się w żadnej gazecie, wszystko sprawdziłam - zapewniłam ją.
-To wszystko jest bez sensu. Więc kto?
-Tego próbuję się dowiedzieć - odparłam. - Jestem pewna, że ktoś podmienił nazwiska, ale nie mam pojęcie kto.
-A co z Harrym? Powiedziałaś, że już się nie lubicie - przypomniała.
O tym nie chciałam z nią rozmawiać. Niby jak miałam jej powiedzieć, że oznajmiłam Harry'emu, że jestem lesbijką, choć to nie prawda. Zapytałaby mnie, dlaczego. A ja musiałabym jej powiedzieć prawdę. Już dawno pogodziła się z tym, że jej siostra była bezduszną osobą, a ja nie chciałam, żeby zmieniła zdanie. Pamiętam, jak próbowała mi wmówić, że kocham Alexa. To było straszne. Kiedy się rozstaliśmy po raz pierwszy, a ja pozostałam niewzruszona, uwierzyła, że nie potrafię kochać. Nigdy nie doszukiwała się jednak w tym niczego głębszego. Nigdy nie zapytała, czy kocham ją lub rodziców. Nigdy też tego nie powiedziałam. Albo wiedziała, albo po prostu nie chciała wiedzieć.
-On chce się zaangażować, a ja nie potrafię. Ranienie to nie coś, co lubię robić. Skoro mi nie zależy to lepiej powiedzieć to wcześniej, niż później. Gdybym oddziaływała na bodźce pewnie też bym nie chciała być oszukiwana, a potem tak boleśnie zraniona - powiedziałam, mając nadzieję, że nie zapyta mnie o nic więcej.
-Dlaczego nie dasz sobie szansy?
-Nie będziemy tego wałkować od nowa - oznajmiłam.
-Nie podoba ci się? - nie odpuszczała.
-Podoba, jest uroczy i seksowny, ale nic poza tym. Ciągle się kłóciliśmy, bo mnie denerwował. Wiesz przecież, jaka jestem - powiedziałam.
-Bipolarna i wybuchowa - doskonale znała odpowiedź.
-I nie czuję tego - sądzę, że kłamałam, mówiąc to. Tylko nie chciałam się do tego przyznać.
-A on?
-Nie wiem. Sądzę, że coś tam jednak ode mnie chciał. Dlatego tym bardziej musiałam to zakończyć - powiedziałam.
-Nie wierzę, że moja siostra zerwała ze słynnym Harrym Stylesem - chyba chciała rozluźnić atmosferę. - Od razu na randce? - zaciekawiła się. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że jej pytania doprowadzą do mojej zguby.
-To nie było zerwanie. Nie byliśmy ze sobą. I powiedziałam mu to dzisiaj, kiedy... - zacięłam się, uświadamiając sobie, że moja siostra przecież nie wiedziała, że to on mnie tutaj podrzucił.
-Kiedy co? - zapytała.
-Widzieliśmy się - dokończyłam cicho.
-Jest dwunasta. Widziałaś się z nim przed wyjazdem? - zdziwiła się.
-Nie... Eee... On podrzucił mnie kawałek, potem się pokłóciliśmy i dojechałam pociągiem - nie było to do końca kłamstwo.
-Twój pierwszy błąd. Harry wyjechał wczoraj do rodziny. Coś kręcisz, moja droga siostro - przyłapała mnie. Prawie zapomniałam, że ona jest na bieżąco na temat każdej znanej osoby na tym świecie.
-Wyjechaliśmy wczoraj - powiedziałam w końcu. - Pokłóciliśmy się w trakcie i wysiadłam. Trochę trwało zanim po mnie wrócił. Było późno, kiedy zbliżaliśmy się do Bo... Blackpool - wykręciłam się szybko. - Przenocowaliśmy w hotelu, ale rano się pokłóciliśmy, więc ja pojechałam stamtąd pociągiem - ładnie wybrnęłam.
-Spałaś ze Stylesem? - otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.
-Nie! - zaoponowałam od razu, a moje policzki zrobiły się natychmiast rumiane, bo nie była to do końca prawda. Przypomniałam sobie nasze splecione nogi podczas porannej rozmowy. Moje serce zabiło szybciej, ale nie chciałam tego zauważyć. - Mieliśmy osobne pokoje - wyjaśniłam.
-Skąd kolory na polikach mojej siory? - dowaliła mi tekstem, który wymyśliła, kiedy jeszcze byłyśmy małe.
-Bo podejrzewasz mnie o takie rzeczy - skłamałam. Bałam się tylko, że w końcu pogubię się w tych kłamstwach.
-Oj, przyznaj się - nalegała.
-Nie spaliśmy ze sobą. Serio, mieliśmy oddzielne pokoje - zapewniałam ją.
-Dobra, a co z tym zerwaniem?
-Nie było żadnego zerwania - powiedziałam.
-Styles twierdzi inaczej. Napisał na twitterze dziś około jedenastej, że ze sobą zerwaliście - odparła.
-Co? Dlaczego to napisał? - byłam zła na Harry'ego.
-Nie wiem. Fanka go zapytała - wyjaśniła, wzruszając ramionami. - Dlaczego się tak rozjuszyłaś? Co z niewzruszoną Fefe Smith? - zapytała.
-Ja... - zacięłam się. - Po prostu nie chcę być tematem rozmów w kolejnych gazetach - powiedziałam.
-Fefe, jak ci się podoba, to spróbuj - powiedziała, jakby zupełnie mnie nie słuchała.
-Nie podoba! - zaprzeczyłam, ale czułam, że moje policzki znów robią się czerwone, więc musiałam chwilę skupić uwagę na czymś innym. Pomyślałam o Stephenie.
-Więc skoro jest wolny, to daj mi jego numer - poprosiła.
-Nie! - zaprzeczyłam.
-Czemu? - podpuszczała mnie.
-Bo nie.
-To nazywasz uzasadnieniem? I ty poszłaś na studia z kreatywnego pisania? - kpiła ze mnie. Wiem, że próbowała zmusić mnie do przyznania się, że Harry mi się podoba. Ale ja nie mogłam się złamać.
-Nie chcę go widywać i tyle. Poza tym to nie okej. Każda fanka by tak chciała.
-Okej - odpuściła.
-Koniec przesłuchania?
-Koniec - obiecała.
Kilka godzin później ja i Mia oglądałyśmy jakąś tandetną komedię w telewizji. Rodzice wyszli razem na kolację, a my zostałyśmy same w domu. Siedziałyśmy jedząc pizzę i czasami wtrącając jakieś zbędne uwagi na temat filmu. Mia, zgodnie z obietnicą, nie zapytała mnie już o nic więcej odnośnie Harry'ego. Była dziwnie cicho.
-Pójdziesz jutro ze mną do jakiegoś sklepu AGD? - zapytałam.
-Po co? - wydawała się raczej mało zainteresowana.
-Muszę sobie kupić nowy telefon - powiedziałam. - Zepsułam poprzedni.
-To dlatego nie odbierałaś, kiedy do ciebie dzwoniłam?
-Tak - przytaknęłam.
-Spoko. Pójdziemy - zgodziła się.
***
-Koncert akustyczny?
-No... Zgadzamy się, czy nie? Mamy wolne od trasy, więc menadżer powiedział, że nie będzie nas zmuszał - oznajmił Niall. - Ale fanki są strasznie podekscytowane. Już wykupują bilety, mimo że nie daliśmy jeszcze odpowiedzi - powiedział.
-Zagramy. Czemu nie? - zgodził się Liam, a my nie zaprotestowaliśmy, bo wszyscy byliśmy na tak. Lubiliśmy śpiewać. Zwłaszcza przed fankami, to było strasznie urocze, kiedy one przyglądały nam się w całkowitym skupieniu lub wykrzykiwały, że nas kochają.
-Hazza, chyba dostałeś sms'a - oznajmił mi Zayn, koło którego znajdowała się moja komórka. Telefon był wyciszony, więc tylko on mógł usłyszeć wibracje.
-Zaraz odczytam - powiedziałem.
-Powinniśmy zrobić jakąś niespodziankę dla fanek - stwierdził Louis. - Coś, żeby pokazać im, że je bardzo kochamy, mimo że każdy z nas ma dziewczynę.
Jeszcze nie przyznałem się przed chłopakami, że ja i Fefe to już zamknięta historia. Minęły dobre trzy dni od tamtej pory. Ale ja wciąż nie do końca to akceptowałem. Jakoś nie potrafiłem uwierzyć, że jest lesbijką. Kilka razy próbowała mnie odciągnąć od siebie, ale jak dla mnie to, co powiedziała, było tylko kolejną próbą. Jednak zbyt dobitną, żebym próbował z nią czegokolwiek od początku. Jest trudno dostępna, ale skoro mówi wyraźnie "nie" to trzeba odpuścić.
-Może załóżmy wszyscy jakieś czapki, a potem oddamy je fankom - zaproponowałem.
-Nie głupi pomysł. To dosyć słodkie, dziewczyny lubią takie rzeczy - pochwalił mój pomysł Liam.
-Harry, drugi sms - powiadomił mnie Zayn.
-Rzuć telefon - poprosiłem, a on wykonał moje polecenie, trafiając iphonem prosto w moje ręce.
-Możemy założyć też bluzy i je też oddać. Żeby więcej fanek coś dostało - podpowiedział Niall.
-Niech będzie - zgodził się Zayn.
Odblokowałem swój telefon przy pomocy prostego szyfru, a potem wszedłem w skrzynkę odbiorczą. Obie wiadomości były od Fef. Czego ona mogła ode mnie chcieć.
"Lubię cię" - brzmiała pierwsza wiadomość. Zbyt podejrzanie jak na Fefe. Trochę nie dowierzałem, że to ona to napisała, ale byłem zbyt skupiony na tym, że telefon pokazał jej imię. Odczytałem drugą wiadomość. Pisało w niej tylko jedno słowo "bardzo". Zastanawiałem się, czego może ode mnie chcieć, skoro ostatnio powiedziała mi coś takiego.
-Harry? - Louis wypowiedział moje imię w taki sposób, iż zrozumiałem, że nie słuchałem, kiedy mówił.
-Tak? - zapytałem. - Sorry, zamyśliłem się.
-Jane? - zaciekawił się.
-Ma na imię Felicia - poprawiłem go.
-Dla mnie to będzie Jane - oznajmił.
-Nieważne. Mówiłeś coś?
-Pytałem, czy jesteś poniedziałek ci odpowiada. Bo wtedy chcą zrobić ten koncert - powiedział.
-Ta, jasne - przytaknąłem.
***
Do tej pory nie udało mi się jeszcze dobrze ogarnąć nowego telefonu. Za to Mia umiała się nim świetnie posługiwać. Zwłaszcza, że miała taki sam. Najnowszy model iphone. Nie wiem, co mnie pokusiło, żeby zgodzić się na kupno takiego telefonu. Zazwyczaj była przeciwna zbyt nowoczesnym rzeczom.
Kiedy Sam przyszedł na oglądanie wspólnie horroru, byłam totalnie zajęta bawieniem się nowym sprzętem. Przyjaciel nawet mnie nie zapytał o nowy telefon. Po prostu od razu usiedliśmy, aby obejrzeć razem film. Potem chwilę omawialiśmy fabułę, a około dwudziestej drugiej chłopak poszedł do domu. Zostałam kompletnie sama. No, za wyjątkiem Stephena. Znowu usiadłam na przeciwko akwarium, w którym mieściło się moje zwierzę i zaczęłam z nim rozmowę. Wyżaliłam mu się odnośnie całej afery z Harrym, a potem poszłam spać. Weekend spędziłam na czytaniu książek. Udało mi się przeczytać trzy. A w poniedziałek z samego rana dostałam list. Trochę się go bałam, bo one zawsze wróżyły coś niedobrego. No przynajmniej te, które do tej pory dostałam mieszkając tutaj.
Kopera była anonimowa. Odpakowałam ją, licząc, że w środku znajdę nazwisko nadawcy, ale nie było tam nic poza biletem do jakiegoś programu południowego, gdzie omawia się głupie problemy ludzi i tak dalej. Miałam wejściówkę widza.
Właściwie zamierzałam zignorować to zaproszenie, ale potem weszłam na komputer. Rozmawiałam trochę z Anne i ona kazała mi skorzystać z okazji. Miała dar przekonywania, ale ja starałam się być nieugięta. Namówiła mnie, kiedy powiedziała, że to ona wysłała mi bilet. Powiedziała też, że ona będzie miała miejsce koło mnie. Chciała mi zrobić niespodziankę. Podziękowałam jej. Było mi naprawdę miło, że chciała się ze mną spotkać. I byłam zaskoczona, że jest w Londynie, bo nie mówiła mi, że ma zamiar odwiedzić to miasto.
Byłam podekscytowana spotkaniem, więc od razu poszłam się szykować. Ubrałam najlepsze ciuchy. Moją ulubioną niebieską tunikę, do tego legginsy galaxy i wysokie botki. Nie ubierałam bluzy, ponieważ słońce mocno przygrzewało. Wzięłam tylko torebkę, aby spakować do niej portfel, klucze i telefon, a potem wyszłam. Musiałam iść na przystanek, bo studio programu [od autorki: program to coś typu "Kawa czy herbata?"] znajdowało się dosyć daleko, a ja nie znałam dobrze miasta.
Wysiadłam kilka przystanków wcześniej, bo dostrzegłam salon kosmetyczny i przypomniało mi się jedno z moich małych marzeń, na które wcześniej nie pozwalali mi rodzice. Zdecydowałam zrobić się to teraz. Miałam dużo czasu, a bez sensu było czekać na widowni, kiedy mogłam zrobić coś, co zawsze chciałam. Mianowicie mowa o kolczyku w wardze.
U kosmetyczki nie musiałam długo czekać na zabieg, ponieważ miała tylko jedną klientkę, która też sobie robiła kolczyk. Na oko była młodsza ode mnie o ze dwa lata. Mogłam się przypatrzeć, czy robienie dziurki boli, ale dziewczyna nawet się nie wzdrygnęła. Potem przyszła moja kolej. Wybrałam sobie małe czarne kółeczko zakończone kuleczkami, a potem kobieta zabrała się a robienie mi dziurki. Trwało to naprawdę chwilę i nawet nie bolało. Przy okazji kupiłam sobie czarne kolczyki, żeby pasowały do tego, który miałam w wardze. Od razu poprosiłam kosmetyczkę, żeby mi je wymieniła, ponieważ nie miałam lusterka. W lewym uchu miałam trzy dziurki plus czwartą na górze, a w prawym dwie tuż koło siebie.
Potem wyszłam od kosmetyczki, uprzednio jej płacąc i zdecydowałam się na spacer do studia programu. Trochę mnie bolała warga, więc podśpiewywałam sobie pod nosem różne piosenki, żeby przyzwyczaić się do mówienia. W końcu dziś miałam spotkać pierwszy raz moją internetową przyjaciółkę.
W studiu od razu zajęłam swoje miejsce. Było już sporo osób, ale nikt mi nie zasłaniał widoku na przygotowania do programu, ponieważ siedziałam w drugim rzędzie. Nie widziałam sensu w oglądaniu tego typu show, ale wiedziałam, że Anne bardzo lubi takie rzeczy.
Zanim się obejrzałam, ktoś postukał mnie w ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam szczupłą, niską brunetkę o brązowych oczach. Nie mogłam uwierzyć swojemu wzrokowi. To naprawdę była Anne. Podniosłam się z miejsca i rzuciłam się w objęcia mojej przyjaciółki. Właściwie chyba pierwszy raz przytulałam jakąś osobę, poza Mią i moimi byłymi.
To była naprawdę magiczna chwila. W końcu poznałam osobę, która znała mnie może lepiej niż ktokolwiek na świecie, która wspierała mnie w każdej chwili i była ze mną od ponad roku.
Ja i Anne poznałyśmy się w dosyć prosty sposób. Ja pisałam opowiadanie w internecie, a ona zaciekawiona fabułą zdecydowała się napisać do jej autorki. I tak zaczęła się nasz przyjaźń.
-Przekułaś wargę! - zauważyła, kiedy odsunęła się ode mnie. Jej głos był dosyć piskliwy i strasznie dziewczęcy. Bardziej niż na rozmowach na skype.
-Tak - przyznałam. - Dzisiaj - powiedziałam.
-Wygląda świetnie! - skomentowała moje dzieło. - Ja planuję przekuć język - wyznała.
-Fajnie - powiedziałam zupełnie szczerze. - Co robisz w Londynie? - zapytałam.
-Moja znajoma wybierała się tutaj, żeby spotkać się ze swoim chłopakiem. Pomyślałam, że to dobra okazja, żeby się spotkać. Zapakowałam się z nią w samochód i jestem - oznajmiła.
-Tak się cieszę - wyznałam.
-Ja też - powiedziała.
-Koniecznie musimy iść gdzieś razem, kiedy to się skończy! - stwierdziłam.
-Co powiesz na lody?
-Może koktajle? Wątpię, żeby zimne dobrze robiło na wargę - przypomniałam, wskazując kolczyk.
-Niech będą koktajle - zgodziła się.
Siedziałyśmy na fotelach przez cały czas rozmawiając. Potem zaczęło się show. Siedziałyśmy w ciszy, bo nie chciałyśmy zakłócać pracy prezenterów i ich gości. Poza tym, kiedy zjawili się ludzie, zrobiłam się bardziej nieśmiałą. Jakby przeszkadzało mi, że ktoś słyszy mój głos. W każdym razie Anne dobrze mnie znała, więc w ogóle nie protestowała przeciwko milczeniu.
Oglądałam show, co chwila zerkając na przyjaciółkę. Jakoś nie mogłam uwierzyć, że jest tutaj koło mnie. Cały czas trzymałyśmy się za ręce, jak to dobre koleżanki. Tak sądzę, bo nigdy nie miałam przyjaciółki.
-Zapraszamy na scenę One Direction! - wykrzyczał nagle prowadzący, a mnie zrobiło się słabo. Anne spojrzała na mnie jakby zmartwiona. Mogłam jej powiedzieć, że ja i Harry... Wtedy na pewno nie zaprosiłaby mnie na to coś.
-W porządku? - zapytała.
-Nie powiedziałaś, że tu będą - powiedziałam.
-Nie wiedziałam, że to problem. Wydawało mi się, że między tobą a Harrym jest okej - przypomniała mi, że przecież nie powiedziałam jej o naszej kłótni.
-Nie jest, ale to długa historia - odparłam. - Przy koktajlu - powiedziałam.
-Okej, dasz radę?
-Tak - odparłam.
Chłopacy z zespołu odpowiadali najpierw na przeróżne pytania, początkowo pochodzące od prowadzącego, potem pytania zadawały fanki. Ja siedziałam cicho i starałam się nie patrzeć na Harry'ego. Miałam wrażenie, że wtedy on spojrzy na mnie, jakbym przyciągała jego wzrok. Potem miał się odbyć koncert akustyczny. Niall i Louis chwycili swoje gitary i zaczęli grać Little Things. To była jedna z moich ulubionych piosenek. Słuchałam z zapartym tchem i starałam się nie śpiewać tak dobrze znanych mi słów. Kiedy przyszła kolej na solówkę Harry'ego, nie mogłam się oprzeć i spojrzałam na niego. Jakby demony naprawdę chciały mi uprzykrzyć życie, chociaż naprawdę były moimi przyjaciółmi... Harry spojrzał na mnie i jakby lekko się uśmiechnął, ale jego uśmiech szybko zgasł.
-I know you've never loved the sound of your voice on tape - zaśpiewał, patrząc prosto w moje oczy, przez co przyciągnął uwagę wszystkich osób. Ludzie pokierowali swój wzrok na mnie. Harry zaśpiewał dwa kolejne wersy patrząc na tłum, żeby odwrócić ich uwagę ode mnie. Jednak kiedy przyszedł czas na ostatnie słowa jego solówki, znów spojrzał na mnie. Wiedziałam, że nie chciał. Starał się przekręcić głowę, ale coś jakby go blokowało. -  But you're perfect to me.
-On śpiewa dla ciebie! - wypiszczała szeptem Anne. Była naprawdę podekscytowana.
-Nie sądzę - powiedziałam. - Nie znamy się - tkwiłam cały czas w jednym stwierdzeniu. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że Harry dowiedział się już o mnie praktycznie wszystkich najważniejszych rzeczy, a kilka dni z siostrą sprawiło, że ja dowiedziałam o nim mnóstwa faktów.
Chłopacy zaśpiewali jeszcze parę piosenek. Harry starał się na mnie nie patrzeć, ale czasami nasze oczy krzyżowały się na moment. Czy dałam mu za mało jasny przekaz, że nie mamy szans?
-Kochane fanki! Łapcie czapki! - wykrzyczał nagle Louis, robiąc dziwny głos.
Chłopacy zaczęli kolejno rzucać czapkami . Louis i Liam rzucili bardzo daleko, Zayn trafił jakoś po środku, a Niall podał jakiejś dziewczynie z brzega. Na końcu czapkę miał wyrzucić Harry. Spojrzał prosto na mnie i właściwie prawie podał mi swoja czapkę. Zdziwiłam się. Nie wiedziałam, dlaczego to robi. Anne wzięła  czapkę Harry'ego i nałożyła mi na głowę. Chłopak, kiedy spojrzał na moją towarzyszkę, lekko się speszył i zaczął patrzeć gdzieś indziej. Anne była naprawdę lesbijką, ale Harry na pewno tego nie wiedział. Bo niby skąd? Ale widocznie i tak pomyślał, że to moja dziewczyna.
-Mieliśmy dać wam jeszcze bluzy, ale zostawiliśmy w domu. Było strasznie gorąco, wybaczcie, damy wam następnym razem - powiedział Lou.
-Kochamy was - krzyknęli chórkiem, a potem zmyli się ze sceny.
Chwilę potem show dobiegło końca, a ja czułam się zagubiona w swoich uczuciach. Serce waliło mi jak szalone, ale nie chciałam myśleć o Harrym. Czułam się też źle z tym, że dał mi czapkę. To tak, jakby dał mi znać, że dalej mu się podobam. Mimo że powiedział, iż mnie nienawidzi...

5 komentarzy:

  1. Brak słów, naset nie wiem co napisać! Ale to jest genialne :* czytam od początku twoje blogi i powiem że coraz lepiej ci idzie. Boże co ja gadam! ty chyba najcudowniej piszesz! Nigdy nie widziałam takiego talentu do pisania :*
    Czekam na nexta <3//Sobiecha

    OdpowiedzUsuń
  2. Końcówka końcówka końcówka *.* awww to było urocze :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne ♥
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww . Dal jej czapke . <3

    OdpowiedzUsuń
  5. To było urocze! TO JEST G E N I A L N E, P E R F E C T, I D E A L NE <3 kocham twoje blogi na razie czytam tylko dwa ale biorę się dalej za czytanie, czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy, nawet najkrótszy, komentarz :)